piątek, 24 marca 2017

Wywiad z Agatą Julią Prosińską, czyli poznajcie lepiej autorkę "Sylfidy"

Witajcie! Z ogromną przyjemnością, zapraszam Was do przeczytania wywiadu, który z wielką radością przeprowadziłam z Agatą Julią Prosińską, autorką jedynej i niepowtarzalnej "Sylfidy"! Jeśli nigdy wcześniej o niej nie słyszeliście, to macie wspaniałą okazja, aby to zmienić - odsyłam do recenzji -klik. Poznajcie bliżej naszą młodą i niezwykle utalentowaną twórczynię!

1. Czy tworząc bohaterów „Sylfidy” inspirowałaś się ludźmi spotkanymi na swojej drodze?
Raczej nie. Tworzenie bohaterów wygląda jak mozaika różnych cech  innych postaci, które w pewnym sensie spotkałam na swojej drodze, może nie fizycznie. Dostrzegam jednak w bohaterach przebłyski mojej mamy, taty, osób szczególnie mi bliskich, lecz zwykle mam pewien koncept postaci, który się po prostu później rozwija.

2. Czy pisząc „Sylfidę” myślałaś o tym, aby dotrzeć do określonej grupy wiekowej, czy zależało Ci, aby książka przyciągnęła wszystkich?
Przyznam się, że „Sylfida” była eksperymentem. Pisałam ją głównie dla siebie, jako ćwiczenie. Po wielu nieudanych próbach pisania z perspektywy dziewczyny Bernard okazał się być strzałem w dziesiątkę.  A jako, że w trakcie pisania „Sylfidy” miałam 14-15 lat, taka grupa wiekowa wydaje się być docelowa. Jednak z tego co słyszałam, jest to książka dla wszystkich, co mnie niesłychanie cieszy.

3. Skąd pomysł na miejsce akcji? Dlaczego Szkocja?
Każda historia potrzebuje tła i uważałam, iż Szkocja, Góry Kaledońskie, będą idealne. W dodatku, pomyślałam, że jeśli mam osadzić akcję książki z sylfidami, syrenami i innymi podobnymi im istotami,  nie ma innego miejsca niż właśnie Szkocja z tajemniczymi legendami i krajobrazami. Podjąć decyzję pomogło mi także obejrzenie baletu-pantominy „La Sylphide”, a kiedy odnalazłam zdjęcia Shieldaig (miejsca gdzie głównie rozgrywa się akcja powieści) – klamka zapadła.
4. Czy uważasz, że w „Sylfidzie” każdy czytelnik, bez względu na wiek, znajdzie coś dla siebie? Czy wiek ma wpływ na jej odbiór?
Uważam, że tak. Chciałam, aby książka poruszała uniwersalne tematy, jakimi są miłość, samotność, zagubienie i myślę, że każdy czytelnik – czy to mały, czy to duży – odnajdzie w niej coś dla siebie. Wiek także ma wpływ na jej odbiór. Powiem to z własnego doświadczenia: cała historia nabrała dla mnie zupełnie innego wydźwięku po prawie trzech latach od jej napisania. Do pewnych emocji trzeba dojrzeć i nie ma tu znaczenia wiek biologiczny, a raczej ten mentalny.

5. Z którym z bohaterów „Sylfidy” utożsamiasz się najbardziej?
Nie ma jednego bohatera, z którym utożsamiałabym się najbardziej, przynajmniej nie w „Sylfidzie”.  Postać Bernarda od początku traktowałam jako kogoś, kim mogłabym być, jeśli urodziłabym się chłopakiem. Bernard otrzymał ode mnie moje poczucie humoru, miłość do komiksów oraz superbohaterów, jest także początkującym pisarzem.  Jednak nie jestem aż tak gwałtowna czy porywcza jak on. Z kolei Autumn - która prawdopodobnie jest najbardziej złożoną postacią z całej serii - dzielę z nią pewne doświadczenia oraz emocje. Potrafię doskonale zrozumieć, odczuć jej ból. Zaś odnośnie Violet – babki Bernarda – no cóż, słyszałam, że właśnie taka będę na jesieni swojego życia.  Koniec końców, chyba najlepsza odpowiedź będzie taka, że każdemu z bohaterów nadałam jakieś swoje cechy oraz takie, które jest mi trudno tolerować.  Dzięki temu, jako pisarz, nie mam podanego wszystkiego na tacy, a muszę strać się zrozumieć działanie psychiki moich bohaterów. Jeśli dodać do tego, że oni „ewoluują” i obierają czasami zupełnie inny kierunek, mają nawet przede mną tajemnice, nie ma innego wyjścia jak dać im wolną rękę.

6. Jak opisałabyś relację Bernarda i Autumn?
Bernard i Autumn tak naprawdę dopiero się poznają. Zależy mi na tym, aby przede wszystkim byli przyjaciółmi, aby darzyli się szacunkiem i aby z tego właśnie rodziło się ich uczucie. Są zarazem różni, lecz podobni. Obydwoje są z różnych światów, nawet i epok, jednak myślę, że udaję kim się nawiązać nić porozumienia, ponieważ samotność i poczucie niezrozumienia jest ponadczasowe. Myślę, że Autumn staje się bardziej ludzka przy Bernardzie, zaś chłopak dorośleje.  I myślę, że obydwoje, mimo, że akceptują siebie takimi jakimi są, popychają siebie nawzajem do bycia najlepszymi wersjami samych siebie.
7. Bardzo zainteresowało mnie również nazwisko Bernarda. Czy skrywa się za nim jakaś historia?
Tak, skrywa się. Tworząc jego postać, chciałam jakiegoś krótkiego nazwiska, które dobrze komponowałoby się z jego staromodnym imieniem. Przeglądając Internet, natrafiłam na „Thorina Oakenshielda” i wiedziałam, że Bernard musi mieć na nazwisko „dębowy”.  Także w lesie niedaleko mojego domu, gdzie tata zabierał mnie na spacery, rośnie stary, olbrzymi dąb, prawie 500-letni. Mój tata zawsze cenił sobie dąb jako drzewo i sam miał rozległą wiedzę na ich temat, którą się ze mną dzielił. W mitologii celtyckiej dąb jest jednym z świętych drzew i symbolizuje siłę, stabilność i szlachetność - cechy, które od zawsze kojarzyły mi się z postacią Bernarda. W mitologii słowiańskiej dąb był zaś drzewem Peruna, kosmicznym drzewem i osią świata, i należał jednocześnie do Ziemi jak i Kosmosu. Ogólnie, motyw drzew i imion jest bardzo ważny dla całej serii „Duchów Żywiołów”.

8. Zwróciłam uwagę na zdjęcia Twoich rysunków na Instagramie. Czy byłabyś tak miła i pochwaliła się swoimi pracami?  Co daje Ci rysowanie?
Rysowanie, malowanie i pisanie zawsze były moimi największymi pasjami. Jestem samoukiem i rysowanie, szczególnie po długim pisaniu, traktuję jako przerwę. Zawsze się łudzę, że jakoś się zrelaksuję, ale raczej tak nie jest. W trackie rysowania jesteś po prostu ty, kartka, ołówek, kredki i można zatracić się na długie godziny. Niekiedy przypomina to trans, ponieważ sama nie potrafię wyjaśnić jak zachodzi mój proces rysowania czy malowania, ponieważ patrzę, łapię czy to jakiś ołówek czy kredkę, nakładasz tyle warstw farby aż poczujesz, że to jest to. Tak samo jak z pisaniem, po prostu czujesz w sobie ten wewnętrzny mus.  Zawsze mówię, że rysowanie oraz pisanie to sztuki, w których dzięki pracy i wytrwałości można dojść do bardzo dobrego poziomu, jednak trzeba wytrwale do tego dążyć. To tyczy się również wszystkich innych dziedzin. Praca i wytrwałość. No i upór. To zawsze powtarzali moi rodzice.  
9. Pisanie, rysowanie… Jakie jeszcze zainteresowania i ukryte talenty posiadasz? 
Od czasu do czasu lubię lepić figurki superbohaterów z plasteliny. Czasami zdarza mi się także komponować piosenki - gram na gitarze akustycznej, basowej i ukulele. Prowadzę też stronę internetową, która obecnie bardzo potrzebuje nowego wpisu. Piszę wiersze, głównie po angielsku oraz sztuki teatralne. Właśnie w moim liceum – I LO im. Jana Kochanowskiego w Olecku – przygotowujemy się do wystawienia w czerwcu mojej drugiej sztuki, surrealistycznej komedii kryminalnej zatytułowanej „Studium w pluszowym misiu”, którą współreżyseruję oraz gram w niej malutką rólkę. Interesuję się także filozofią - brałam udział w olimpiadzie filozoficznej i otrzymałam rekomendację do zawodów centralnych.  Sama filozofia pozwoliła mi spojrzeć na swoją twórczość oraz życie z zupełnie innej strony i w przyszłości marzy mi się napisanie serii książeczek dla dzieci, które już od początku pokazywały filozofię jako przystępną naukę o życiu i zrozumieniu samego siebie.

10. Jak wygląda życie pisarza w liceum?
Jest ciężko. Pisanie często muszę zostawiać na noce i weekendy, a to znaczy, że jestem pisarzem na jakąś jedną szesnastą etatu. Nauka, prace domowe, obowiązki, dojazdy, a zależy mi aby mieć dobre oceny. Staram się czerpać jak najwięcej ze szkoły, ponieważ inspiracja może być wszędzie. Obserwuję ludzi, ich reakcje, aby móc jak najrealniej oddać ich zachowanie. Uważam, że dobra organizacja czasu to klucz do sukcesu. Koniec końców,  szkoła to ważny etap naszego życia i ma ogromny wpływ na nasze dalsze życie.

11. Jakie masz dalsze plany, dotyczące „Sylfidy”? Kiedy możemy spodziewać się następnej części? Ile tomów planujesz? 
Drugiego tomu „Duchów Żywiołów”, zatytułowanego „Nimfa”, możemy się spodziewać na jesieni tego roku. Obecnie skończyłam pracę nad czwartą częścią, zaś piątą, ostatnią, mam w szkicu. Jednak czy to będzie koniec? Nie jestem pewna. Świat Duchów, jego bohaterowie, bardzo mnie wciągnęli i chyba muszę powiedzieć, że na razie nie zamierzam ich opuszczać.

Żadne słowa nie wyrażą mojej wdzięczności. Z całego serca dziękuję cudownej Agacie Julii Prosińskiej za ten wywiad! Jeśli jeszcze nie przeczytaliście "Sylfidy", naprawcie ten błąd jak najszybciej! A ja z niecierpliwością czekam na kolejne tomy. 

Zainteresowanych, zapraszam również na stronę autorki - klik.

-Zapałka

1 komentarz :

  1. Uważam,że Agata zajdzie daleko. Posiada wiele talentów i ma bardzo wielki potencjał. Nie raz miałam styczność z jej sztuką i muszę przyznać,że byłam bardzo zaciekawiona tym co robi. Mam nadzieję,że jeszcze nie raz będę obcowała z twórczością Agaty. Młodej pisarce życzę dalszych sukcesów, większej wiary w siebie i uśmiechu na twarzy.

    OdpowiedzUsuń

Szablon dla Bloggera stworzony przez Blokotka